Po co święcić zioła? - Mokosz, pan ze dworu i Matka Boska Zielna
„Po zebraniu wszystkich zbóż kłosistych robiono bukiet. Na Mazowszu i Podlasiu zwano go równianką, na Pomorzu – pępkiem. Był to snopeczek zrobiony ze zżętego zboża i przewiązany wstążką lub ozdobną taśmą, a każda z kobiet przynoszących ów pępek do dworu wiła go z innego zboża” – pisze Anna Zadrożyńska w „Światach zaświatach”, a wcześniej wspomina także, że kobiety niosące bukieciki ze zbóż i kwiatów były częścią korowodu podążającego do dworu z dożynkowym wieńcem.
Kiedy myślimy o święconych w dniu Matki Boskiej Zielnej ziołowych bukietach, warto pamiętać, że zanim ta tradycja wpisała się w kalendarz kościelny, stanowiła najpewniej element obrzędowości żniwnej. Może o tym świadczyć poza przytoczonym tu opisem także fakt, że ziarno z poświęcanych 15 sierpnia bukietów zostawiano, by dodać je do przyszłorocznego zasiewu (czyli robiono to, co w zgodzie ze znacznie starszą tradycją czyniono z ostatnim zżętym snopem, ustawianym potem jako diduch w rogu izby aż do kolejnego zasiewu).
W bukietach święconych w kościołach umieszczano zaś nie tylko zboża, ale także zioła, kwiaty ogrodowe, owoce i warzywa czyli plony z różnych obszarów ludzkiego gospodarowania. Zbieranie roślin, ich układanie i zanoszenie do świątyni było domeną kobiet i dzieci. Nie na darmo patronką tego dnia była Matka Boska, która jak wiemy, wpasowując się w ludowy kalendarz obrzędowy przyjmowała w ciągu roku rozmaite funkcje związane z opieką nad roślinami i zwierzętami (bywała więc orędowniczką wilków i niedźwiedzi, rozmarzających po zimie strumieni czy jesiennych zasiewów). 15 sierpnia występowała jako opiekunka ziół (spośród których część nosiło przecież jej imiona), a u naszych bliższych i dalszych sąsiadów bywała także w tym dniu nazywana Matką Boską Żytnią lub Korzenną. W publikacjach dotyczących wpływów rodzimej wiary na religijność ludową zrównuje się czasem Zielną ze wschodniosłowiańską boginią Mokosz, Marzanną lub samą Matką Ziemią.
Zielne bukiety wykorzystywano nie tylko w magii wegetacyjnej i obrzędowości rocznej, ale także w rytuałach i praktykach magicznych związanych z cyklem życia ludzkiego. Okadzano nimi kobietę w trakcie porodu oraz niemowlę, które płakało nocami (alternatywnie dawano mu także do ręki makówkę z bukietu, z wiadomym skutkiem). Kadzenia dokonywano też jednak, aby pomóc umierającym przejść na drugą stronę, dodawano je do wody służącej do obmycia zmarłego, a bukieciki wkładano też zmarłym do trumny. W tym ostatnim przypadku pamiętano, aby nie było w nich kłosów zbóż – ich kontakt z martwą osobą mógł bowiem przyczynić się do nieurodzaju.
Poświęcanie ziołowych bukietów było rzecz jasna związane ze wzmocnieniem właściwości, które znajdujące się w nich rośliny miały same w sobie. Kontakt z sacrum dodawał mocy wrotyczowi i bylicy, macierzance i krwawnikowi, dziurawcowi i mięcie, które były wykorzystywane obszernie w medycynie ludowej. Styczność ziół z przestrzenią sakralną była trochę jak dokupienie nowych umiejętności postaci w grze komputerowej – niby wcześniej też jej moce działały, ale teraz jest to działanie poziom wyżej.
Oczywiście to, czym jest przestrzeń sakralna, zmieniało się na przestrzeni wieków. Od dedykowanego bóstwom urodzaju miejsca na polu, przy ostatnim snopie zboża, stawała się ona stopniowo pańskim dworem albo kościołem. Czy dzisiaj ponownie możemy zwrócić naszą uwagę na miejsce, z którego ta moc i świętość się wywodzą?
Tego nie wiem. Ziołowego bukietu do kościoła nie zaniosę, bo czułabym, że to coś niewłaściwego i dla mnie, i dla osób związanych z porządkiem religijnym. A jednak dzień przed 15 sierpnia czułam przemożną potrzebę porzucenia moich komputerowych prac i udania się na łąki w poszukiwaniu wrotyczu. Zebrałam już wcześniej na kadzidła krwawnik, bylicę i dziurawiec. Wczoraj potrzebowałam poczuć w nozdrzach intensywny zapach wrotyczowego soku, a potem powiązać długie gałązki rośliny w smużki i bukiety do szafy. Potem w ramach zajęć nie pierwszej potrzeby, ale jednak ważnych i pożądanych przerobiłam zeszłoroczną porcję suchych igieł jałowca, żywicy i próchna na kadzidełka dla zmarłych. Poczułam, że równowaga jest zachowana, życie i śmierć otrzymały swą dolę, a moje kadzidła nie potrzebują już dodatkowych święceń. Wszystko, co się na nie składa, pochodzi przecież od szczodrej Ziemi.
Grafika przedstawiająca Matkę Boską Zielną została wykonana przez Janinę Jarosz i pochodzi z archiwum Muzeum Etnograficznego w Krakowie.