Nie tylko skrzypce – muzyka na pogrzebach, muzyka pożegnań
Powszechnie dostępne rytuały pogrzebowe przyzwyczaiły nas, że muzyka w czasie pożegnania może być albo czymś z kanonu religijnych pieśni żałobnych, albo neutralnym tłem wykonywanym przez trębacza lub skrzypaczkę.
"Myśli pani, że można puścić mu Zenka?" - pyta moja klientka, której bliska osoba nie była fanem "Ciszy" w wykonaniu na trąbkę, ale za to uwielbiała wspomnianego Zenka Martyniuka i paru innych twórców, niekoniecznie kojarzonych z repertuarem pogrzebowym.
Nie zamierzałam wyperswadowywać tego pomysłu, choć znajomość twórczości zespołu Akcent z pewnością nie należy do moich mocnych stron. Zamiast skupiać się na przekonywaniu kogokolwiek do swoich pomysłów estetycznych, spędziłam dwa dni, przesłuchując youtube'a w poszukiwaniu utworu bądź utworów, które odpowiadałyby żegnanej osobie i jej podejściu do życia (oraz śmierci). Ostatecznie obok Zenka pojawiły się jeszcze dwa utwory - jeden bardziej poruszający i wyciszający, drugi - dość zaskakujący, także z ulubionej playlisty pana Andrzeja. Oba wyemitowane w porozumieniu z moją klientką.
Czy na pogrzebie coś "wypada" albo czegoś "nie wypada" słuchać?
Nie do końca serio, można odpowiedzieć pytaniem: "A czy będą tam obecne dzieci?". Jeśli odpowiedź jest twierdząca, warto zrezygnować z utworów zawierających wulgaryzmy.
Poczucie "niestosowności" pewnych utworów w danych okolicznościach, może wynikać albo z nieznajomości kontekstu, dla którego się one pojawiają albo z założenia, że muzyka jest jedynie dodatkiem, tłem, czymś, co ma dopasować się do ogólnych oczekiwań społecznych.
Tymczasem muzyka:
- tworzy nasze wewnętrzne międzyludzkie kody, często czytelne wyłącznie dla tych, którzy są z nami najbliżej;
- może wyrażać i dopełniać emocje, które odczuwamy oraz pomagać w ich przeżyciu w znacznie lepszy sposób niż robią to słowa;
- bywa tym, co pomaga nam poznać daną osobę i zanurzyć się w jej świecie.
Właśnie takim doświadczeniem powinny być obrzędy przejścia - pozwalającym na przekraczanie granic między ludźmi, żywym od emocji, wspierającym.
Moją rolą w czasie planowania i przygotowania ceremonii jest znalezienie takiej formuły muzycznej, która będzie spełniać te funkcje i uwzględniać potrzeby najbliższych żegnanej osoby. W trakcie rytuałów, które prowadziłam, wybrzmiały już między innymi „Światło” Shata QS, „Ain’t No Sunshine” Billa Wintersa, motyw przewodni z „Ojca chrzestnego”, „Jeszcze w zielone gramy” Wojciecha Młynarskiego, pieśń Pippina „Edge of Night” z soundtracku do „Powrotu króla” czy „Wind of change” Scorpionsów. A oprócz tego również utwory instrumentalne lub pieśni grane i śpiewane przez osoby uczestniczące w pożegnaniach.
Bo muzyka może być też darem dla tych, którzy odeszli. Pozwólmy, by ten dar nie był przypadkowy.